poniedziałek, 31 marca 2014

środa, 26 marca 2014

wtorek, 25 marca 2014

T-Love dla Bartka


T-Love zagrał dla Bartka. To był dobry koncert. Bartka można jednak wesprzeć w każdym momencie. Każdy grosz się liczy.  

sobota, 22 marca 2014

piątek, 21 marca 2014

sobota, 15 marca 2014

Pani Maria


Dostałem numer telefonu Pani Marii od obcej osoby. Umówiliśmy się na spotkanie. Okazało się, że mieszkamy blisko siebie. Przed wizytą wiedziałem tylko, że została aresztowana w akcji zorganizowanej przez Gestapo, która w okupowanej Warszawie odbiła się echem. Sprawa była wyjątkowa ze względu na okoliczności - jednego dnia, w jednym miejscu aresztowano kilkunastu żołnierzy oddziału "Osa"-"Kosa" (Organizacji Specjalnych Akcji Bojowych); nie tylko żołnierzy. Aresztowano ich w kościele św. Aleksandra na pl. Trzech Krzyży, gdzie łamiąc zasady konspiracji zebrali się na ślubie kolegi. Niby to nierozsądne, ale czy daje się łatwo ocenić. Mam wątpliwości. Podobno młodą parę odtransportowano do więzienia na Pawiaku oddzielnym samochodem "szanując" wyjątkowy status nowożeńców. Pani Maria uczestniczyła w tym ślubie, chociaż nie należała do "Osy"-"Kosy". Była w konspiracji, ale w "Baszcie". Razem ze wszystkimi trafiła na Pawiak.

W progu powitała mnie drobna, uśmiechnięta osoba. Był początek ciepłego września. Nim zdążyliśmy podać sobie dłonie na przywitanie dostrzegłem numer wytatuowany na przedramieniu. Pięć cyfr za którymi cały ładunek skojarzeń. Nie sposób ominąć ich wzrokiem. Opowiadała mi o pobycie tam. Nie mogła opowiadać o tym chętnie. Gdy spotkaliśmy się po raz drugi, nie byłem w stanie włączyć dyktafonu, bo gdzieś na górze huczała wiertarka, jakieś prucie ścian w apogeum. Wypiliśmy herbatę, rozmawialiśmy. Opowiedziała mi scenę z Auschwitz, która miała miejsce na moment przed wyzwoleniem, gdy większość została wyprowadzona z obozu w marszu śmierci, a Ona została w obozowym szpitalu, gdzie od pewnego czasu pomagała dr Łaniewskiej i dr Tetmajer (Nuli). Spotkaliśmy się po raz kolejny po miesiącu z okładem. Hałas na górze w międzyczasie ustał. W pewnym momencie, nagrywanej już wtedy rozmowy, zapytałem o tamtą scenę. Pani Maria odpowiedziała: "O tym Panu nie opowiem. Nie mam siły". 

Zadzwoniłem miesiąc temu. Powiedziałem, że chcę przyjść, przynieść nagranie, chwilę porozmawiać, prosić o korekty do napisanego biogramu. Odpowiedziała, że teraz wiertarki huczą z kolei na klatce schodowej, jak tylko może to ucieka z domu, zadzwoni jak tylko się uspokoi. Przypadek, że tydzień później spotkałem Ją na ulicy - ciągnęła wózek z zakupami, pochylona nie miała szansy mnie zauważyć. Miałem moment zawahania czy w ogóle się narzucać. Ułamek sekundy, szybka decyzja: "Dzień dobry Pani". W pierwszym momencie mnie nie poznała. Chwilę porozmawialiśmy, powiedziała, że remont jeszcze nie ustał. Zaoferowałem pomoc z zakupami. Zdecydowanie odmówiła powtarzając, co już słyszałem wcześniej: "Póki mogę muszę być w pełni niezależna". Mieszkała sama. Tydzień później dostałem wiadomość, że zmarła. Pojechała na spacer na Żoliborz. To był jeden z pierwszych wiosennych dni z dużą ilością słońca. Miała 91 lat.

PS. Przez trzy pierwsze dni od publikacji w tym miejscu było czarno-białe zdjęcie z ostrością na wytatuowanym obozowym numerze, która gubiła się na twarzy Pani Marii. Po trzech dniach zadałem sam sobie pytanie: czy przeszłość tak zdominowała moją pamięć tego spotkania czy może to czarno-białe zdjęcie było tylko wyrazem jakiegoś przyswojonego przeze mnie oczekiwanego sposobu jej prezentowania. Na pewno przeszłość nie wypełniła przestrzeni tego spotkania bez reszty. Kolor, inny pierwszy plan i teraźniejszość były nie mniej ważne. Korekta była konieczna.

piątek, 14 marca 2014

wtorek, 11 marca 2014

Fashion


Fashion czyli w wolnym tłumaczeniu fatałaszek.

środa, 5 marca 2014

Kuba Dąbrowski


Jeszcze do 16 marca można oglądać w "Zachęcie" wystawę Kuby Dąbrowskiego "Film obyczajowy produkcji polskiej". Szczerze polecam. Bliska jest mi estetyka autora. Doceniam Jego dostrzeganie nieoczywistego w oczywistym, podoba mi się osobista narracja. Te zdjęcia tworzą pewien socjologiczny zapis i myślę, że będą stanowić cenny obraz czasu teraźniejszego w przyszłości. Ważny jest sposób ich prezentowania na co dzień - systematyczność w publikowaniu na blogu oraz ilość; rzeczywiście te zdjęcia składają się na pewną fabułę. Film nie tyle powstał, co jest ciągle montowany. I to nie tylko film obyczajowy, także dokumentalny.   

poniedziałek, 3 marca 2014

niedziela, 2 marca 2014

Mokotów


Cóż zrobić - znowu Mokotów. I pewnie nie po raz ostatni. Ciągle mnie zaskakuje i nie mogę przejść obojętnie.