środa, 11 kwietnia 2018

Ciotka Baśka


Ten dzień była smutny, a mimo to jakoś krzepiący. Pokazał, co się naprawdę liczy. Pożegnanie z ciotką (z prawej) niespodziewane, ale - może dzięki bliskości dopiero co minionych świąt - niepozbawione nadziei, że jest w tym wszystkim jakiś ukryty sens. Ciotka żyła w biegu, rządziła, krótko i celnie rozdzielała zadania, była rzutka, używała dosadnych słów, spalała się w pracy, ale tak właśnie chyba chciała - to był Jej żywioł, jej powietrze. Wiedziałem, że była dobra i nie potrzebowałem na to dowodów - jednak dzisiaj podczas pożegnania dotarło do mnie jak rozległe były wpływy jej dobroczynności, jak wielu coś Jej zawdzięczało. Ślad, który zostawiła będzie trwał. Nie tylko w historii rodzinnej.