czwartek, 27 sierpnia 2015

Karta 84


Tak się złożyło, że będzie kolejny wpis pasma promocyjnego (ze zdjęciami nie zerwałem; filmy ostatnie w wołaniu, powinienem wkrótce wrócić do standardu). 

Szczerze namawiam do zakupu i lektury ostatniej "Karty". Tematem numeru jest ukraiński Majdan – zapis trzech przełomowych miesięcy 2013/14 podczas których obywatele wyszli na ulice i powiedzieli władzy zdecydowane nie; miesięcy dramatycznych. Większość z nas mogła o tym przeczytać w gazetach lub zobaczyć w telewizji. Tu można przeczytać zapis bardziej bezpośredni, bo teksty uczestników i świadków tego zrywu. Równorzędnym elementem całości są także zdjęcia.  

Poza tym w numerze: o narodzinach niezależnej Norwegii w 1905 (jakże inny od współczesnego obraz tego kraju), dziennik żołnierze armii Andersa, ale nie mający charakteru faktograficznego zapisu, a bardziej zapisu stanu ducha – wątpliwości, wewnętrznych napięć. Całość zobrazowana ciekawymi zdjęciami, a przede wszystkim niesamowitymi akwarelami samego autora. 

Bardzo ciekawy tekst o bitwie pod Lenino, która przez lata PRL-u obrosła propagandową legendą i fałszem. Tu obraz obdarty z tych zafałszowań.

Poza tym tekst młodej lekarki, której "postawa klasowa" wydała się podejrzana gorliwym funkcjonariuszom partyjnym doby stalinizmu oraz lat późniejszych; a ostatecznie stała się powodem jej decyzji o emigracji.  

Na koniec refleksje Wiktora Woroszylskiego dotyczące drugiej tury wyborów prezydenckich z 1990 roku, gdy Lech Wałęsa walczył o głosy ze Stanisławem Tymińskim. 

Warto przeczytać!  

środa, 19 sierpnia 2015

Berlingowcy


Podtrzymując pasmo promocyjne: zachęcam do lektury książki, którą wydały wspólnie RM i KARTA. Składa się z dwóch, wzajemnie przenikających się części: wspomnień dziewięciu autorów, żołnierzy popularnie, chociaż nie do końca adekwatnie, określanych mianem "Berlingowców" oraz komentarza historyka  Marcina Białasa, który kreśli całościowy kontekst historyczny. Moja rola polegała na znalezieniu tekstów, ich wyborze, ułożeniu. Z zapałem przystąpiłem do pracy, bo interesował mnie temat  widziałem potrzebę opowiedzenia go losami konkretnych ludzi, bo w wielkich narracjach historycznych człowiek najczęściej przepada. A już w takich, które zostają zaprzęgnięte do doraźnych polityk historycznych jego szanse na wydobycie słyszalnego głosu maleją dodatkowo. Z zapałem także kończyłem pracę – przeświadczony, że wysiłek się opłacił. Cieszę się, że miałem swój udział w tym przedsięwzięciu. Książka została zauważona, mam nadzieję, że realnie przyczyni się do "odczarowania" tematu. Na początku sierpnia była przedmiotem dyskusji w "Klubie Trójki", prowadzonym przez Jerzego Sosnowskiego. Jest podcast tej audycju pod tym adresem, więc sprawa jeszcze nie całkiem przebrzmiała. 

sobota, 1 sierpnia 2015

Jan Rydzek


W ostatnim "Newsweek Historia" można przeczytać pierwszą część niepublikowanego dotychczas dziennika powstańca z Mokotowa (żołnierza kompanii B1, pułku "Baszta") – Janka Rydzka "Janka". Zginął w egzekucji 27 września, tuż po kapitulacji Mokotowa, podczas której Niemcy rozstrzelali 120 osób, które opuściły kanał włazem przy ul. Dworkowej. Już sam fakt, że ten dziennik przetrwał stanowi historię sam w sobie. A stało się to w innych okolicznościach niż zachowane w pamięci rodziny i opisane przeze mnie we wprowadzeniu. Udało mi się je ustalić ponad wszelką wątpliwość dopiero trzy dni temu. Całe szczęście będzie jeszcze szansa do tej historii nawiązać i podzielić się aktualnym stanem wiedzy, bo kolejna część dziennika zostanie opublikowana w kolejnym numerze. 

Dziennik jest cennym dokumentem świadczącym o powstańczej codzienności żołnierzy Mokotowa. Dla mnie lektura była dużym przeżyciem – szczególnie, gdy zacząłem odcyfrowywać pseudonimy kolegów; zobaczyłem ilu z nich i kiedy zginęło, próbowałem ustalić, którzy jeszcze mogą żyć. Dzięki lekturze dobrze znane mi dotychczas miejsca: szkoły na Narbutta i Różanej, Dom Wedla, Królikarnia i wiele innych, mogłem zobaczyć z całkiem innej perspektywy – naznaczone historiami bardzo konkretnych ludzi, którzy się w tym zapisie pojawiają. Lekturę dziennika polecam jednak nie tylko mieszkańcom Warszawy.

PS. Obchody powstania coraz bardziej niepokojące – gwizdy i oklaski już nawet nie robią takiego wrażenia, jak te wszystkie koszulki, opaski, emblematy. Na Powązkach widziałem dzisiaj człowieka w koszulce z jakąś karykaturą Piłsudskiego i niby-cytatem: "Bić k... i złodziei, mości hrabio". Na koniec na stacji metra berbeć na oko lat 6, z biało-czerwoną opaską WP i plastykowym pistoletem, składał się do strzału kryjąc się za jeden z filarów. Smutne obrazki.