Babcie
były trzy – równolegle, bez żadnych hierarchii. Mijają dwa tygodnia od
kiedy odeszła ta ostatnia. Nie widywaliśmy się zbyt często, ale pamiętaliśmy o
sobie. Za każdym razem, gdy rozmawialiśmy byłem pod wrażeniem reakcji pełnej
życzliwości. Cieszę się z naszego ostatniego spotkania – wtedy sądziłem,
że będą kolejne. Jedną rzecz zapamiętam na zawsze – ktoś powie, że błahą,
ale to tylko pozór, bo za nią idzie kosmos znaczeń, których nie jesteśmy w
stanie ogarnąć w pierwszym odruchu – nikt nie robił takiego rosołu z
takimi kluskami. A poza tym żaden z rosołów nie łączył się z tak konkretną datą –
1 listopada i wizytami na pobliskim cmentarzu. Zostaną wizyty na tym ostatnim i
kolejna bliska osoba, u której chce się na chwilę zatrzymać. Szkoda
tylko, że później nie będzie nam dane razem jeść i rozmawiać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz