niedziela, 15 kwietnia 2012

Źle urodzone


Zdjęcia nieprzypadkowe. Dwa dworce zaprojektowane przez Arseniusza Romanowicza. Byliśmy w piątek rodzinnym kolektywem na promocji książki Filipa Springera "Źle urodzone", której Romanowicz jest jednym z bohaterów. Ta książka to połączenie trzech elementów: rozmów z ludźmi, pisania i fotografowania. Dla mnie w tej właśnie kolejności ważności. Nie jest to po prostu książka o architekturze. (Co nie znaczy, że książka tylko o architekturze nie może być jakoś pasjonująca; przykładem Łukasza Heymana rzecz o Żoliborzu). Jest o ludziach i architekturze. Dzięki wrażliwości autora i przyjętej metodzie pracy, jej bohaterów widzimy, a nie tylko o nich czytamy. 

A sama promocja? Nie wiem, słyszałem jakieś dziesięć minut wszystkiego; biegałem za Mikim, który ciągle forsował schody i zdobywał cały świat wokół. Na koniec przyszedł Stach i powiedział "Tata do domu". Dokonaliśmy więc odwrotu, a ja potrzebowałem nocy, by sobie tę stratę przyswoić. I co? Z pełną odpowiedzialnością i bez fałszu: rodzicielstwo piękna rzecz. Udział w promocjach z człowiekiem, który właśnie nauczył się chodzić, odpada. Nie po to opanował tę sztukę, by siedzieć i słuchać, co inni mają do powiedzenia. Ależ byłem naiwny. Chcieć jednak nie zawsze znaczy móc. Ważna nauka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz